wtorek, 29 stycznia 2013

#154 "Science fiction po polsku" - recenzja

Tytuł: "Science fiction po polsku"
Antologia
Pod redakcją: Anna Kańtoch
Wydawnictwo: Paperback
Rok wydania: 2012
Stron: 250

Moja ocena: 8/10









Wydana przez Paperback antologia science fiction to nie pierwsza taka inicjatywa na naszym rynku. Rok wcześniej wydawnictwo Powergraph opublikowało zbiór opowiadań hard SF polskich pisarzy. A jednak, obu wydawcom udało się wyłapać najciekawszych autorów i to tak, aby się nie powtarzali. Co więcej, recenzowana przeze mnie pozycja, zawiera nie tylko znane nazwiska, ale także utwory debiutantów. A to wszystko pod redakcją Anny Kańtoch i opatrzone wstępem Jakuba Ćwieka, którego tekst także znajdziemy w zbiorze.

Z najbardziej znanych autorów to właśnie wyżej wymieniony Ćwiek i Domagalski mają przyciągnąć oko fanów polskiej fantastyki, ale nie zabrakło tu także Mileny Wójtowicz, Andrzeja W. Sawickiego czy Tomasza Duszyńskiego. Chociaż może bardziej doborowe towarzystwo mogliśmy znaleźć w antologii Powergraphu, to ci, którym tutaj dano szansę nie zawodzą, a wręcz niekiedy zaskakują – całkowicie pozytywnie, a w szczególności dotyczy to debiutantów.

Czwórka laureatów wyłonionych w konkursie udowadnia, że nie był to wybór przypadkowy.  Teksty Artura Laisena, Piotra Saroty, Szymona Stoczka i Istvana Vizvary’ego to pokaz ogromnej wyobraźni, oryginalności i śmiała próba przekonania do siebie czytelników. Oni nie mają nic do stracenia, a publikacja w antologii to dla nich ogromna szansa. Najlepiej wykorzystał ją ten pierwszy, jego "Księdza Marka trzy spotkania z demonem" to science fiction o księdzu walczącym z demonami z kosmosu? Brzmi wystarczająco intrygująco? Dodatkowo autor idzie w najmniej oczekiwanym kierunku. Wśród tej grupy króluje sięganie po klasyczne motywy i wykorzystywanie ich na nowo. Najazd UFO, postapokalipsa z zombie, genetyka, sztuczna inteligencja – czyli to, co już znamy, ale potraktowane świeżym okiem.

Starzy wyjadacze nie zawodzą, chociaż i nie zachwycają. Ich wizje przyszłości są jednakże odważniejsze, ale zarazem zostawiają więcej do interpretacji czytelnika. W szczególności widać to u Tomasza Duszyńskiego ("Placówka na prawo od Syriusza"), ale i Dariusza Domagalskiego ("Upiorny błękit"). Jednak to właśnie wśród tych pisarzy znalazłam moje dwa najlepsze opowiadania – autorstwa Agnieszki Hałas ("Opowieść o śpiących królewnach"), o pilocie przewożącym kapsuły przez przestrzeń kosmiczną, oraz Andrzeja W. Sawickiego ("Nadejście zimy"), który powiązał science fiction z grami komputerowymi. Jego wizja przyszłej „sieci” powala na kolana bogactwem i barwnością opisów. Powtarzającym się tutaj schematem są obcy, zazwyczaj na innej planecie. Jednymi z bardziej oryginalnych pomysłów jest wykorzystanie wampirów (Milena Wójtowicz, "Przeżycie"), czy niewolnictwa w przyszłości (Jakub Ćwiek, "Obroża").

 „Śmierć jest ponadnarodowym procesem o globalnym zasięgu i stałej klienteli” (Piotr Paliński, "Wszyscy jesteśmy dziećmi BOG-a")

„Science fiction po polsku” to antologia tekstów, w których opowiadania profesjonalistów przeplatają się z tymi debiutanckimi. Wszystkie jednak utrzymane są na równym poziomie. Dwa wyróżniają się świetnym pomysłem i wykonaniem, ale żadne nie rozczarowuje. Gdyby nie wiedzieć, kto z twórców należy do której z grup, bardzo łatwo się pomylić. Wykorzystane zostały niemal wszystkie klasyczne podejścia do fantastyki naukowej, a dodatkowo parę nieklasycznych, pokazując przy tym wiele jej podgatunków. Całość jest dość różnorodna, czyta się szybko, a fantastyczne światy niesamowicie wciągają. Czy jest to najlepsza antologia polskich tekstów science fiction? Nie wiem, ale na pewno warto ją poznać.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Paperback