piątek, 18 stycznia 2013

#149 Gwiazda prawdopodobieństwa - recenzja

Tytuł: Gwiazda prawdopodobieństwa
Autor: Nancy Kress
Seria: Prawdopodobieństwo (#2)
Wydawnictwo: Almaz
Rok wydania: 2012
Stron: 296

Moja ocena: 9/10









„Nie ma dobrego SF bez nauki”, stwierdza we Wstępie do „Gwiazdy prawdopodobieństwa” astrofizyk dr Leszek Błaszkiewicz. Chociaż to banał to nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że podstawą fantastyki naukowej jest właśnie nauka i powinna ona być przedstawiona jak najlepiej, jak najbardziej wiarygodnie. Nancy Kress już w pierwszym tomie trylogii zapoznała nas ze swoją wizją podróżowania po wszechświecie, a także wprowadziła w intrygujące technologie Obcych. Ich działanie jedynie zarysowała, ale w innych powieściach mogłoby być ono pominięte milczeniem. Drugi tom to kwintesencja naukowości, jednak – co bardzo ważne – zaprezentowanej dokładnie i w tak zjadliwy i przyjemny sposób, że nawet laik, wczytawszy się z uwagą w opisy, będzie się zastanawiał, czy faktycznie możliwe jest istnienie czegoś takiego jak prawdony. W pełni pojmie, jeśli nie ich istotę, to ogromne znaczenie dla ludzi i Światan.

Tak, dla Światan, na których planetę powrócimy w jeszcze mniej pozytywnych okolicznościach. To przecież tam, pod powierzchnią, w górach Neury leży zakopany drugi artefakt, który prawdopodobnie ocalił Świat przed zabójczą falą po wybuchu sztucznego księżyca. Nowy-stary zespół ma za zadanie odkryć zasady działania starożytnej technologii i jej zastosowanie w wojnie z Fallerami. Ponownie spotykamy Dietera Grubera i jego żonę, Annę Sikorski. Dołącza do nich Lyle Kaufman, major o niepowstrzymanej ciekawości i pasji do nauki, który zainaugurował całą wyprawę; doktor Thomas Capelo, naukowiec i szaleniec, mający prywatne powody do nienawidzenia obcych, wraz z dziećmi i opiekunką (co wiele o nim mówi, jako o człowieku, który na niebezpieczną kosmiczną misję zabiera swoje dzieci); oraz Wrażliwiec, Marbet Grant, której zadaniem będzie tajna próba wyciągnięcia jakichkolwiek informacji z pierwszego żywego Fallera przechwyconego i przetransportowanego na statek. A na powierzchni planety z trwogą oczekuje Ziemian Enla, która nie darzy ich zbytnim uczuciem…

Muszę przyznać, że naprawdę miło było wrócić do starych, znanych już z „Księżyca prawdopodobieństwa” postaci – Enli, pek Sikorski i peka Grubera. Ale równie dobrą robotę autorka wykonała przy tworzeniu nowych bohaterów. Każdy ma swoją osobowość, jest charakterystyczny i po prostu daje się lubić (nawet fizyk Capelo w głębi serca zasługuje na sympatię czytelnika). Zostają oni rzuceni w wir wydarzeń, mogących zaważyć na przetrwaniu ludzkości w niekończącej się wojnie z Fallerami. Z jednej strony próbują wydobyć artefakt i rozgryźć jego zasadę działania, a z drugiej dowiedzieć się, co wiedzą obcy, nie przekazując im żadnych nadmiarowych informacji. W międzyczasie jedyne dzieci na planecie się nudzą, a pozostali naukowcy handlują ze Światanami. Tylko parę osób w ogóle obchodzi, co się stanie z planetą i jej mieszkańcami, połączonymi przecież za pomocą dzielonej rzeczywistości, gdy artefakt opuści jej powierzchnię…

Dużym atutem autorki jest jej lekkość pióra w opisywaniu skomplikowanych aspektów fizyki, wedle której działa starożytna technologia. Prawdony, bądź co bądź, nie istnieją, a mnie po lekturze utkwiły w głowie głębiej niż niektóre rzeczy z lekcji w szkole. „Gwiazdę prawdopodobieństwa” czyta się z błyskawicznie, z zapartym tchem czekając na kolejne niespodzianki, które serwuje nam Nancy Kress. Ten tom jest nawet lepszy od pierwszego. Mając nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, z ogromną niecierpliwością oczekują zwieńczenia trylogii, a Was całym sercem zachęcam do sięgnięcia, jeśli jeszcze tego nie uczyniliście.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Almaz
Książkę możecie kupić: tutaj

9 komentarzy:

  1. Oj kusisz kusisz, ale ja niestety nie dam się tym razem, ponieważ tematyka tej książki niestety mnie nie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej autorki, ale zaciekawiłeś mnie swoją recenzją. Lubię dobre s-f. Myślę, że ta pozycja też mi się spodoba. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak fantastykę uwielbiam, to literatura z gatunku SF jeszcze nigdy mnie jakoś specjalnie nie zachwyciła. Owszem, miałam styczność z niektórymi dziełami, jednak szału nie było.
    Fabuła tej powieści też mnie jakoś nie przekonuje, może gdybym zapoznała się wcześniej z pierwszym tomem, no ale ta okładka. Nic nie poradzę na to, że jestem wzrokowcem.
    Ech, wymyślam cały czas nowe argumenty, żeby po nią nie sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do przeczytania mojej recenzji pierwszego tomu, a chyba się nie oprzesz :)

      Usuń
  4. Jeżeli pierwszy tom wpadnie mi w łapki i przypadnie do gustu, to i po kontynuację chętnie sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż tak pozytywnie bym tej książki nie oceniał, ale jest ciut lepsza od dobrego tomu pierwszego.

    OdpowiedzUsuń
  6. W zupełności się z tym zgadzam, że jeśli SF to najlepiej gdy wyobraźnia zostawia też trochę miejsca nauce. Co prawda w liceum fizyka była moim utrapieniem, ale jeśli jest podawana w takiej formie, mogłabym się skusić - ale najpierw pierwszy tom :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie to właśnie bohaterowie wypadli słabo: nie przekonali mnie. Ale sama książka jak najbardziej na plus :DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna bardzo dobra recenzja tej powieści. Utwierdzam się w przekonaniu, żeby jednak wziąć się za jakiś czas za ten cykl.

    OdpowiedzUsuń