poniedziałek, 15 lipca 2013

[Filmowo] "Iluzja" ("Now you see me") - recenzja

„Iluzja” to film, który jako jedyny w ostatnim czasie skutecznie przyciągnął mnie do kina. Zombiaki i mega-roboty (transformersy all over again) to nie moja działka. I chociaż wiem, że „World War Z” i „Pacific Rim” ponoć nadają się do oglądania głównie na dużym ekranie, to nie żałuję przepuszczenia szansy na ich zobaczenie. Okazało się, że był to najlepszy możliwy wybór. Naprawdę, dawno tak dobrze nie bawiłam się w kinie!

The closer you look, the less you see

Daniel Atlas -  (Jesse Eisenberg, czyli pan Zuckerberg z „The Social Network”), Merrit McKinney (Woody Harrelson, gość kojarzący się bardziej z rolami jajcarzy), Henley Reeves (znana z komedii romantycznych Isla Fisher) oraz Jack Wilder (Dave Franco, „Wiecznie żywy”, „21 Jump Street”) to czwórka iluzjonistów, którzy zostają zwerbowani przez tajemniczego zleceniodawcę i razem, jako „Czwórka jeźdźców” oczarowują swoją publiczność. Już w pierwszym show okradają bank, a im dalej będzie tylko bardziej widowiskowo…



To jednak tylko połowa perspektywy, z której oglądamy „Iluzję”. Drugą jest widok ze strony FBI, które rzecz jasna zainteresowało się grupą magików, którym udało się okraść bank położony we Francji. Głównym detektywem jest Dylan Rhodes (Mark Ruffalo, aktor grający Hulka w „Avengersach”), a towarzyszy mu sympatyczna Francuzka, Alma Dray (Melanie Laurent). Na ekranie często pojawia się także Morgan Freeman w roli demaskatora iluzjonistów, Thaddeusa Bradleya oraz Michael Caine jako Arthur Tressler, który objął pieczę nad naszą czwórką. Tak doborowe towarzystwo aktorów z pewnością składa się na sukces filmu, ale nie tylko ono o nim stanowi.

Want to know how they did it?  Just say the magic word.

„Iluzja” to przede wszystkim uczta. Bardziej uczta dla oczu niż dla duszy, ale jednak w trakcie seansu czujemy się coraz bardziej „syci”. Wszystkie efekty specjalne sprawiają wrażenie niewymuszonych, a my z łatwością dajemy się oczarować. W końcu, „im bliżej się przyglądasz, tym mniej widzisz”. Także fabuła stoi na wysokim poziomie i można spokojnie porównywać ją do innych filmów o podobnej tematyce – „Prestiżu” czy „Iluzjionisty”. Może do tego pierwszego trochę jednak brakuje tej głębi i magii, ale dawno nie oglądałam produkcji o takich przyjemnych zwrotach akcji i bez podawania widzowi wszystkiego na tacy.


Przez pierwszą połowę seansu w kinie co chwila rozlegał się śmiech, co najważniejsze – niewymuszony. W ogóle aktorzy wysoko postawili sobie poprzeczkę i naprawdę podołali zadaniu. Nikt nie odstawał od reszty, a wyróżniała się szczególnie para detektywów, zachowujących się jak stare małżeństwo. Obserwowanie przemian w bohaterach było naprawdę przyjemne. Co ciekawe, chociaż w teorii czwórka Jeźdźców powinna być w centrum uwagi, częściej obserwowaliśmy ich działania z perspektywy FBI. Niewiele z samych sztuczek było nam poznać przed tym, jak się one działy. Zazwyczaj były wyjaśniane już po fakcie, wgniatając nas w fotel.

First rule of magic: always be the smartest person in the room.

Zakończenie, jak to bywa w filmach o magicznych sztuczkach, był zaskakujące, chociaż dało się przewidzieć jego pewne aspekty. Zostawia także wiele miejsca na spekulacje i domysły, a nawet na ewentualną drugą część… Chociaż wątpię, żeby reżyser, Luis Leterrier, się na nią zdecydował. Niektóre produkcje lepiej zostawić w spokoju. Leterrier to człowiek odpowiedzialny za takie tytuły jak „Starcie tytanów”, czy obie części „Transportera”. To jednak dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego nazwisko i mam nadzieję, że „Iluzja” będzie początkiem jego dobrej passy.



Warto wspomnieć także o oprawie dźwiękowej i efektach specjalnych, które dobrze ze sobą współgrały. Niektórym sztuczki zaprezentowane na ekranie mogą wydać się nieco przerysowane i zbyt bajkowe, za bardzo odbiegające od rzeczywistości. Także technologia, której używali Horsemeni byłaby bardziej odpowiednia dla filmów science-fiction. Nie do końca została także przesądzona kwestia mentalizmu, którą posługiwał się Merrit McKinney, a także czy hipnoza była prawdziwa.

Na „Iluzję” warto iść do kina. Ten film w domowym zaciszu nie straci wiele, ale wspaniale ogląda się go na dużym ekranie, mogąc rozłożyć się w fotelu i śmiać na kubełkiem popkornu. To próba powrotu do bardziej skomplikowanych fabuł niż te, które możemy oglądać od jakiegoś czasu, a także nawiązania do najlepszych filmów gatunku. I to trzeba przyznać, że próba udana. Doborowe aktorstwo, beczka humoru, mnóstwo akcji, a do tego niebanalna fabuła i piękne obrazy – oto przepis na świetny film, a takim jest „Iluzja”.

Zwiastun:


Gify tumblr

Reżyser: Louis Leterrier
Scenariusz: Boaz Yakin, Edward Ricourt, Ed Solomon
Muzyka: Brian Tyler
Data premiery: 28.06.2013 (Polska), 21.05.2013 (Świat)

Obsada: 
Jesse Eisenberg
Mark Ruffalo
Woode Harrelson
Isla Fisher
Dave Franco
Melanie Laurent
Morgan Freeman
Michael Caine