sobota, 30 marca 2013

#165 Listy lorda Bathursta - recenzja

Tytuł: Listy lorda Bathursta 
Autor: Marcin Mortka 
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 29 marca 2013
Stron: 408

Moja ocena: 9/10









Marcin Mortka to znane nazwisko na polskiej scenie fantastycznej. Głownie jednak kojarzy się z fantastyką historyczną ("Miecz i kwiaty", "Ragnarok 1940"), a niektórym ewentualnie z horrorem ("Miasteczko Nonstead"). Tym razem powrócił do czasów, gdy tłumaczył powieści marynistyczne Patricka O'Briana i klimatów, których zaczątki czuć było już w "Karaibskiej Krucjacie" - fantastyce z piratami w roli głównej. I trzeba przyznać, że naprawdę dobrze mu to wyszło.

Peter Doggs to niezrównany żeglarz, ale i człowiek, który szybciej mówi niż myśli, a przy tym jest niesamowicie uparty i niechętny do słuchania innych. Ze względu na te cechy, spotykamy go po raz pierwszy, gdy właśnie zostaje zabity. Tak naprawdę przed śmiercią ratuje go Lord Bathurst, który upatruje w Doggsie człowieka idealnego do tajnej, niebezpiecznej misji na morzu. Na wszelki wypadek, roztacza "opiekę" nad jego córką i w zależności od uległości jej ojca, znajduje jej odpowiedniego kandydata na męża. Tak zaczyna się przygoda Petera, który wcale nie chce jej przeżyć. Do przodu gnają go tylko listy Barhursta, dostarczane przez jego szpiclów na statku, troska o córkę oraz ciekawość prawdziwych zamiarów lorda.

Czytelnik poznaje wszystkie zawiłości intrygi razem z Doggsem - czy to z listów, czy jego własnych rozmyślań. A fabułę Mortka wymyślił naprawdę złożoną. Sporadycznie tylko opuszczamy pokład okrętu, którego nazwa zmienia się jak w kalejdoskopie. XVII-wieczne oceany były wysoce niebezpiecznym miejscem, po którym żeglowali korsarze i wrogie floty. Możecie być pewni, że okazji do wystrzelenia armat nie zabraknie, czy to przeciwko piratom, Francuzom, czy nawet... swoim. Ukryte zamiary Lorda zaprowadzą naszych bohaterów do Indonezji, lecz droga nie będzie usłana różami.

W większości pozyskani przez szantaże, przedstawiciele Bathursta, pilnują, by kapitan wykonywał swoje polecenia, ale jednocześnie stanowią słabe ogniwo, o czym ten dobrze wie. Doggs to tak naprawdę łotr jakich mało. Przed osiągnięciem celu nie cofnie się przed niczym: będzie rabować, zabijać, krzywoprzysięgać. Paradoksalnie jednak wzbudza sympatię czytelnika, szczególnie, że znamy jego motywację. Dlatego potrafimy zrozumieć środki, których używa do osiągnięcia celu. Jako postać osadzona wśród innych łajdaków, stanowi wśród nich najjaśniejszy punkt, jawiący się nam najwyraźniej, a do tego obdarzony jest niesamowitą inteligencją, która pozwoliła mu zajść tak daleko. Z lordem Bathurstem prowadzi swoistą wojnę na umysły - próbuje poznać plany Anglika i pokrzyżować je, zanim skończy mu się czas. Możemy się tylko domyślać, kto wygra w tym starciu, bo wcale nie jest to oczywiste.

Jedno trzeba Mortce przyznać - potrafi pisać nieziemsko i lata tłumaczenia książek O'Briana z pewnością wyszły mu tylko na dobre. Nieskończone lektury leksykonów marynistycznych się opłaciły, a ta wiedza pozwoliła napisać mu jego własną powieść w klimatach stricte żeglarskich. Fani fantastyki mogą się poczuć rozczarowani, bo poza manipulacją faktami historycznymi, nie znajdą tu elementów nadnaturalnych. Mimo to, dla mnie, osoby nieobeznanej i nieoczytanej w tych tematach, lektura była samą przyjemnością, a nastrój i plastyczne opisy wynagradzają w pełni te braki. Z łatwością przeniosłam się na pokład "Menelausa", wczułam się w klimat, brałam udział w intrygach i emocjonujących bitwach morskich. Na kartach powieści pisarz wykreował wiele wiarygodnych postaci, osadził je na bojowych okrętach Royal Navy, wysłał w daleką podróż do Indii, a przy tym zaplątał w intrygę lorda Bathursta.

Marcin Mortka zawładnął moim sercem. Ma niesamowicie lekkie pióro, świetne pomysły i barwny język, co w "Listach Lorda Bathursta" złożyło się na niesamowitą powieść. Jeśli nigdy nie kręciły was klimaty marynistyczne, nie bójcie się sięgnąć, a może w wykonaniu tego autora pokochacie je tak jak ja. Otwarte zakończenie stanowi dla autora furtkę, z której, jak sam powiedział na ubiegłorocznym Polconie, bardzo chętnie skorzysta. Czyżby szykował się nam drugi O'Brian? Jestem za!

Książka została przekazana od serwisu Secretum za co serdecznie dziękuję.

PS. Korzystając z okazji życzę wszystkim udanego wolnego, dużo odpoczynku, czasu na czytanie książek i wielu prezentów pod choin... ee i mokrego dyngusa :)

12 komentarzy:

  1. Tego autora czytałem ''Miasteczko Nonstead'' i bardzo mi się podobało, zatem na tę także pewnie się w najbliższym czasie skuszę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie czytałam, ale naprawdę jestem zachwycona stylem pisania pana Mortki :)

      Usuń
  2. O, a ja właśnie dziś książkę zakupiłem :) Dotrze do mnie razem z "Wojną w blasku dnia", którą - nota bene - Marcin Mortka przekładał na nasz język :)

    Tego autora bardzo lubię, zarówno z jego twórczości, jak i prywatnie. Nigdy nie spotkałem się z nim osobiście, ale wspieram go jak tylko się da :) Poza tym - zdarzy mi się z nim porozmawiać od czasu do czasu za pośrednictwem internetu :) Bardzo sympatyczny :)

    Czytałem sporo, choć nie wszystkie (niestety...), jego książki. Polecam głównie "Martwe jezioro" oraz kontynuację - "Drugą Burzę" :) Będzie również i tom kolejny, ale autor na razie skupia się na czymś innym...

    Mam nadzieję, że "Listy lorda Bathursta" i mi się spodobają. W sumie - nie mam co do tego wątpliwości, bo Mortka zawsze świetnie pisze :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, Mortka jest bardzo sympatyczny :) A i że tłumaczy Bretta to też świetna sprawa. Także dlatego ta seria jest taka dobra :)

      Ja też jestem pewna, że Ci się spodobają. Jak mnie się spodobały, a nie czytam raczej nic w tej tematyce (o teraz to już bym chciała, tyle że nadal autorstwa Mortki, a nie ma tak dobrze :(), to Tobie tym bardziej!

      Mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się trafić na jego spotkanie autorskie i posłuchasz na żywo jak fajnie gada :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Książki Bretta w ogóle są epickie! :) Oba tomy "Malowanego Człowieka" przeczytałem w jedną noc... Nie zmrużyłem nawet oka, a znad lektury wyrwałem się dopiero nad ranem :P

      Dzięki, również bardzo bym chciał kiedyś spotkać Marcina Mortkę na żywo. Mielibyśmy o czym pogwarzyć :)

      Wesołych Świąt! :)

      Usuń
  3. Na książkę zwróciłam uwagę już jakiś czas temu i widzę, że nie myliłam się co do niej :) Żegluga po XVII-wiecznych wodach, bitwy morskie i intrygi, cóż można chcieć więcej :) Poza tym o autorze wiele słyszałam, ale nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z jego twórczością. Chyba właśnie znalazłam idealną pozycję, aby to zmienić ;)

    I Tobie życzę dużo odpoczynku i czasu na czytanie, a także wesołych, pogodnych i wiosennie ciepłych świąt Wielkanocnych! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę przeczytać tę książkę :) Brałam nawet dział w konkursie na fejsie, gdzie można ją było wygrać, niestety nie poszczęściło mi się.

    Wesołych świąt! Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chętnie przeczytałabym jakąś kontynuację, pierwszy raz czytałam książkę tego typu, nie sądziłam, że będzie taka wciągająca... Raczej myślałam, że się przy niej wynudzę, a tu taka niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałem prawie wszystkie książki autorstwa Mortki i ta zdecydowanie podobała mi się najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałem Karaibską krucjatę, Ostatnią Sagę, Ragnarok, Miecz i Kwiaty i Martwe jezioro pana Mortki, a do tego miałem zaszczyt być uczonym angielskiego przez tego Pana przez 3 lata!! Co ciekawe, mimo, że już pierwsze chronolgicznie książki były bardzo dobre, to zauważyłem, że z książki na książkę warsztat autora jest coraz lepszy! jeżeli zachował takie tempo szlifowania swoich umiejętności do teraz, to Listy... muszą być arcydziełem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka dni temu skończyłem ją czytac i podobnie jak Tobie bardzo mi się podobała.Świetna i solidna dawka rozrywki.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno czytałam recenzje "rpgowych" powieści Mortki i przyznam, że planowałam go sobie odpuścić, ale widać, że po prosu trzeba wybrać dobrą książkę :) O pirackich wojażach chętnie kiedyś przeczytam, zwłaszcza jeśli są tak dobre, jak zachwalasz :)

    OdpowiedzUsuń