piątek, 9 listopada 2012

#130 Trzeci brzeg Styksu - recenzja

Tytuł: Trzeci brzeg Styksu
Autor: Krzysztof Beśka
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2012
Stron: 416

Moja ocena: 8/10










1892 rok, Łódź. Tym fabrycznym miastem wstrząsa porwanie syna jednego z bogatszych mieszkańców. Zdesperowani rodzice wynajmują prywatnego detektywa, Riepina, któremu towarzyszy Stanisław Raczyński. Jednak to nie koniec tajemniczych zbrodni w mieści - wręcz przeciwnie, to dopiero początek. Niedługo potem ginie kolejny chłopiec, znika przyjezdny robotnik, a kamienice w różnych stronach miasta bez ostrzeżenia obracają się w gruzy. Czy te wydarzenia w ogóle coś łączy? Wydaje się, że tylko niepokorni detektywi zdołają rozwikłać tę zagadkę.

Polskim kryminałom wiele brakuje do tych zagranicznych, w szczególności obecnych królów gatunku - ze Skandynawii. Krzysztof Beśka nie wystraszył się jednak tej opinii, a nawet podszedł do niej ambitnie, przenosząc miejsce akcji do dawnej Łodzi. W trakcie lektury czuć, że wiele czasu spędził odkrywając to miasto praktycznie od nowa, zapełniając je ludźmi z krwi i kości, sprawiając, że ich problemy zainteresują nas i wywołają mnóstwo skrajnych emocji. Każda część książki jest oddzielona stroną przeznaczoną na wycinek dziennika z tamtych czasów, który, choć stanowi jedynie ciekawostkę, nadaje powieści wiarygodności.

Łódź z "Trzeciego brzegu Styksu" to miasto obdarzone duszą. Jego zatłoczone uliczki, niebezpieczne po zmroku, tupot nóg zdążających do pracy w fabryce, wąskie kamienice, zamieszkane przez wachlarz narodowości - bo nie tylko Polaków, ale i Rosjan, a nawet Żydów - wszystko to zostało opisane wnikliwie, ale nie nachalnie. Jak mówi sam autor, tutaj nie znajdziemy "opisów przyrody, jak u Orzeszkowej". Wszystkie części fabuły zostają podane w idealnych ilościach, a każdy, nawet najmniej, wydawałoby się, znaczący element ma swój cel.

"To miasto, jak często o nim mawiano, powstałe z niczego, wciąż zaskakiwało i zadziwiało."

W dawnej Łodzi następuje zderzenie różnych kultur, które pozostaje nie bez wpływu na fabułę, ani na dobór osób na głównych bohaterów. Tak naprawdę, z każdej z wymienionych wyżej narodowości, mamy co najmniej jedną znaczącą postać, której losy śledzimy z zapartym tchem. Beśka bez oporów przedstawia nam akcję z co rusz to innego punktu widzenia, dzięki czemu nabieramy perspektywy i dane jest nam domyśleć się pewnych rzeczy jeszcze przed naszymi detektywami. Mimo to, zakończenie zaskakuje, z jednej strony pomysłowością, a z drugiej nagłością wydarzeń, które im bliżej końca, tym gnają szybciej, na łeb na szyję.

Zupełnie inne realia, wspaniała intryga oraz wielowymiarowe postacie składają się na polski kryminał idealny. Niewiele brakuje mu do tych pisanych przez Szwedów, czy Norwegów, ale odróżnia go specyficzny klimat i styl pisania. Powieść czyta się szybko, a po przewróceniu ostatniej strony zostaje niedosyt. Na szczęście, autor pracuje już nad drugą częścią serii, która będzie nosiła tytuł "Pozdrowienia z Londynu". Poczekamy na nią co najmniej do grudnia, ale jest to oczekiwanie pełne nadziei i ciekawości, czym tym razem zaskoczy nas Krzysztof Beśka.

Książka została przekazana od serwisu Secretum za co serdecznie dziękuję.

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajna recenzja:-) Książkę mam, przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się być naprawdę ciekawa - co zresztą widać nie tylko po Twojej pozytywnej recenzji, ale również po dość niebywałym tytule. I przyznam, że po raz pierwszy mam ochotę na przeczytanie jakiegokolwiek kryminału. A to już coś. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ,,Trzeci brzeg Styksu'' wyjątkowo się skuszę, choćby dlatego, że akcja rozgrywa się niedaleko mojego miejsca zamieszkania:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o autorze. Ale widzę, że książka mogłaby przypaść mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Blog. Tutaj znajdziesz więcej informacji: http://pudelko-ksiazek.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Styks... ach, przeczytałabym, tylko gdzie ten czas potrzebny na lekturę znajdę?

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka raczej nie dla mnie, choć recenzja kusi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo byłam ciekawa tej książki z uwagi na Łódź właśnie. Cieszę się, że warto - z chęcią na nowo odkryje swoje miasto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uzupełniająco: nieźle się wpasowałaś z terminem publikacji tej recenzji, bo chyba następnego dnia w pracy decydowaliśmy, co kupić szefowi na urodziny. Ponieważ lubi kryminały i interesuje się dawną Łodzią, padło na "Trzeci brzeg Styksu" - a gdyby nie Ty, w ogóle nie pomyślałabym o tej książce ;)

      Usuń
    2. Miło mi to słyszeć ^^ Mam nadzieję, że szefowi się spodoba :)

      Usuń