piątek, 10 maja 2013

#171 Przenajświętsza Rzeczpospolita [audiobook] - recenzja

Tytuł: Przenajświętsza Rzeczpospolita
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Rok wydania: 2013
Rok wydania książki: 2006
Lektor: Michał Piela
Czas trwania: 12 godz. 42 min

Moja ocena: 8/10







Chyba mało kto powie, że widzi dla naszego kraju świetlaną przyszłość. Ciężko być optymistą, gdy tak wiele jest do zmiany, a tak mało się robi. Już w 2006 roku Jacek Piekara w przerwie od typowej fantastyki, wypuścił wodze wyobraźni – próbując określić Polskę taką jaką będzie za trzydzieści lat. Dzięki Bibliotece Akustycznej otrzymujemy wersję audio książki, która nie jednej osobie wzburzy krew, ale i zmusi do namysłu.

Rzuceni jesteśmy w sam środek akcji, do wnętrza Przenajświętszej Rzeczpospolitej – bo już nie Polski – obserwując pozornie niezwiązane ze sobą historie kilku bohaterów: Amalryka Dymały, urzędnika państwowo-kościelnego; posła Lepkiego, z problemami z przyrodzeniem; pisarza Konrada Piotra, wręcz wieszcza narodowego, który pod koniec faktycznie zasłużył na to nadane mu nieco na wyrost miano; poety Atlasa Symbola oraz paru pomniejszych postaci o równie ciekawych imionach i nazwiskach. Piekara pokazuje nam niemal wszystkie aspekty państwa – od urzędników świeckich, przez kościelnych, po ludzi „zbędnych”. Poznajemy co najmniej trzy światy – ten należący do bogaczy, pośredni, oraz najpopularniejszy, w którym życie traci sens.

W państwie kościelnym, jakim kraj się stał, żelazną ręką żądzą biskupi i księża, rozliczając ludzi z uczęszczania na msze. Ważna jest opinia proboszcza, sąsiadów, a może od niej zależeć wszystko. Przeciwstawieni ze sobą są ludzie ściśnięci w malutkich mieszkaniach, jak i ci żyjący w pojedynkę w apartamentach. Szczęście, bogactwo, stan posiadania – wszystko to jest jednak względne i w jednej chwili ktoś, kto był na górze może znaleźć się na dnie. W tym wypadku, dnem jest Śląsk, zamieniony w obóz „resocjalizacyjny”, z którego nie ma powrotu. 

Taki upadek spotyka Atlasa Symbola, poetę, który został uznany za niepotrzebnego społeczeństwu. Spotyka go jednak jeszcze wiele innych sytuacji, które można spokojnie określić jako „fantastyczne”. Chociaż cała powieść nosi znamiona satyry, gorzkiego wyobrażenia przyszłości, to pojawiają się tutaj elementy, w których Piekara czuje się jednak najlepiej. Delikatne, subtelne, oddziałujące na wyobraźnię opisy, które przerażają w swojej realności. Między słowami, w tle wydarzeń czasem zdarzy się coś, co poruszy naszą podświadomość i dopiero po chwili pojmiemy diabelski kunszt autora. I to dosłownie… Bezpośrednie nawiązania pojawią się również, ale i wtedy mają fabularne uzasadnienie i nie wybijają czytelnika z rytmu.

„Przenajświętsza Rzeczpospolita” to głównie jej bohaterowie – Polacy. Niektórzy pełną gębą, inni dopiero do tego dojrzewają. Pozornie ze sobą nie powiązani, lecz ich losy splatają się i przeplatają niejednokrotnie. Każdy ma swój mocny charakter, swój „styl”. Choć bywają tak niecni, podli, w głębi jednak łączy ich polskość do szpiku kości. Najbardziej zauważalny jest wybór autora  płci dla jego postaci – kobiety przewijają się rzadko w formie innej niż kochanki czy dziwki. Na podstawie powieści można by określić trzy główne cechy Polaka – nieokiełznana chuć, nieodparta chęć do alkoholu oraz pęd do władzy i bogactwa. W obliczu zła potrafią jednak odrzucić swe własne przekonania i oprzeć mu się.

Już od pierwszych stron Piekara nie pozostawia żadnych złudzeń co do dosadności języka, szczególnie w kwestiach seksu, ale także przekleństw i brutalnych opisów. Na pewno więc nie jest to lektura dla czytelników młodszych czy bardziej wrażliwych. Będzie to także ciężka przeprawa dla ludzi o własnych, określonych poglądach, skrajnie różnych od poglądów autora. Ale żeby się o tym przekonać, trzeba tę powieść przeczytać… Lub przesłuchać – do czego okazję mamy dzięki wydawnictwu Biblioteka Akustyczna. Interpretacja Michała Pieli jest jednocześnie zabawna i bardzo miło się jej słucha. Lektora oceniam na ogromny plus i zyskuje on miejsce na moim osobistym podium, zaraz za Rochem Siemianowskim.

Dziwna to książka. Tak brutalna, wulgarna i dosadna, ale jednak niemiłosiernie wciąga, pozostawiwszy na końcu czytelnika z ogromną satysfakcją z lektury, poczuciem misji i przypływem ciepłych uczuć dla kraju. Nie wszystkie linie fabularne zostały definitywnie zakończone i ciekawi mnie, jak potoczyłyby się losy bohaterów Piekary, gdyby kontynuował tę historię. Jedno jest jednak pewne – na końcu „Przenajświętszej Rzeczpospolitej” pojawia się światełko nadziei – dla Polski, ale i niektórych z głównych bohaterów.

Za możliwość przesłuchania audiobooka dziękuję wydawnictwu

10 komentarzy:

  1. Nietypowy pomysł na książkę. Nie wiem, czy się bać, czy raczej cieszyć z takiej wizji autora bo kto wie co przyniesie przyszłość. Wzbudziłeś moją ciekawość. Temat wart poruszenia, no i autor nasz, poszukam, przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość nietypowy pomysł na książkę, ale recenzja zaciekawiła mnie :)
    Jak tylko znajdę chwilkę wolnego to poszukam więcej info o tej ksiązce...
    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam mam nadzieję, że też ją przeczytam. Polecał mi ją nawet nauczyciel, więc może warto. Po twojej recenzji trochę przybliżyłem sobie o co w tym wszystkim chodzi i nie zmieniam zdania, będę chciał po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem wolałabym przeczytać, bo cenię sobie twórczość Jacka Piekary, a jeszcze tej książki nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie tak samo oceniłam wkład lektora w pozytywny wizerunek audiobooka! Choć sama nie przepadam za taką formą książki ale rzeczywiście wciąga i całkiem dobrze się słucha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja brzmi bardzo kusząco. Chętnie poznam tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna z tych książek, które zawsze chciałem przeczytać, ale zawsze znajdowało się coś innego... Trzeba w końcu nadrobić ten brak, tym bardziej, że mocno zachęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jakoś nie mogę się prezkonać do audiobooków...
    Choć za Piekarą przepadam więc za ksiażkę chwycę;)

    OdpowiedzUsuń
  9. miało być "przekonać"... ech ten pośpiech;)

    OdpowiedzUsuń