Tytuł: Epic
Autor: Conor Kostick
Wydawnictwo: Telbit
Seria: Kroniki Awatarów (tom 1)
Rok wydania: 2011
Stron: 400
Moja ocena: 7,5/10
W ostatni trend książek związanych ściśle z grami
komputerowymi („Erebus”, „Hyperversum”) idealnie wpisuje się debiutancka
powieść Conora Kosticka, „Epic”. Autor zresztą ma doświadczenie z grami
fabularnymi, gdyż ponoć jest twórcą pierwszego LARPa (Live Action RPG). Opis z
tyłu książki niesamowicie trafił w mój gust, dlatego książka szybko
zakwalifikowała się do rubryczki „must read”. Wiedzcie, że się nie
rozczarowałam, a o tym poniżej.
Akcja dzieje się na „Nowej Ziemi” – która nie ma wyraźnych
zmian w stosunku do naszej planety – oprócz zmniejszenia populacji (do 5
milionów), innej geografii oraz, co najważniejsze, przemiany społecznej.
Ludzkość znana ze swoich autodestrukcyjnych zapędów, zrobiła to, czego się
obawiamy – zniszczyła Ziemię wojną nuklearną. Ci, którzy przeżyli, postanowili
pozbyć się brutalności, rozwiązując wszystkie kwestie sporne nie przez
konfrontacje, a w grze – Epicu.
Graczom Epic przypominał będzie MMORPG World of Warcraft, w
którym zakłada się swoją postać – awatara, rozmawia z NPC, zabija potworki i
walczy na arenie. Jednakże, gdyby każdy kogo znamy spędzał większość część dnia
przebywając w „alternatywnym świecie” zabawa straciłaby cały urok. Szczególnie,
gdyby pojedynki toczyły się o każdą drobnostkę, a śmierć oznaczałaby stratę
ekwipunku – wirtualnie i w rzeczywistości – i konieczność rozpoczynania od
nowa.
Eric wraz z przyjaciółmi wykazuje się pomyślunkiem, sprytem
i kreatywnością. Chociaż wątpię, że nikt wcześniej nie wpadłby na pomysł
utworzenia awatara o przeciwnej płci. Jednakże jego odmienne podejście sprawdza
się doskonale. Banda Cindelli, bo tak ma na imię postać Erica w Epicu, rośnie w
siłę i zdolna jest zagrozić rządzącym kastokratom. Władza jednak nie lubi, gdy
ktoś się jej przeciwstawia i zagrożenie śmiercią ze strony grającego niezbyt fair
Kata, przekształca się także w realne niebezpieczeństwo.
Początkowo obawiałam się, że „Epic” będzie książką naiwną,
przeznaczoną bardziej dla dzieci i młodzieży niż dojrzalszych czytelników,
jednakże myliłam się. Chociaż autor popełnił parę błędów i uprościł niektóre
rzeczy, mamy tu do czynienia z poważnym podejściem do poważnego problemu. Kostick
pokazując nam społeczeństwo bez konfliktów, jednocześnie odkrywa prawdziwą
naturę ludzkiej duszy, u której podstaw leży walka – czy to o jedzenie, czy o
kobietę, czy o życie. Scenariusz, o którym pomyśleli przywódcy ocalałej
ludzkości zupełnie się nie sprawdził, szczególnie, że powstał ze złych pobudek,
z nieodpowiednimi ludźmi przy władzy. Podział na bogatszych –
żyjących w mieście, mogących trenować swoje awatary w grze, i biedniejszych,
którzy muszą pracować i nie mają czasu na Epica, przez co zostają w tyle, przywodzi
na myśl książkę Suzanne Collins „Igrzyska Śmierci”. W obu mamy świat po
apokalipsie, podział społeczeństwa i walkę o lepsze jutro.
„Epic” to godne rozpoczęcie trylogii „Kroniki Awatarów”.
Chociaż docelowym czytelnikiem jest młodzież, także starsi powinni się dobrze
przy niej bawić. Conor Kostick posługuje się językiem prostym, bez udziwnień, a
jednocześnie idealnie oddaje klimat gry komputerowej, w którą sama chętnie bym
zagrała. Polecam wejść w ten świat i samemu się przekonać. Doceńcie, że postęp
w dowolnej grze, w którą gracie nie przekłada się na nasze prawdziwe życie.
Tym razem spasuje, gdyż tematycznie w ogóle nie czuje magii przyciągania do tej książki.
OdpowiedzUsuńA ja się właśnie na tej książce zawiodłam - uważam, że autor zbyt wiele z tego przesłania uprościł. Przy tym zbyt wiele wodotrysków nawtykał do fabuły, przez co cała historia traci spójność - zaś bohaterowie wyszli jednowymiarowi. Ale widzę w tym panu potencjał, więc może jeszcze nie wszystko stracone.;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to te zarzuty równie dobrze można postawić drugiej części, której recenzję wkrótce opublikuję. W tej jeszcze w sumie skupiłam się na tych "wodotryskach", efektach, achach i ochach samej gry... Mam nadzieję, że trzeci tom będzie pozbawiony tych wad:)
Usuń"Początkowo obawiałam się, że „Epic” będzie książką naiwną, przeznaczoną bardziej dla dzieci i młodzieży niż dojrzalszych czytelników..." ciekawe bo z recenzji Fenrira wynika coś wprost przeciwnego ^^ Tak czy inaczej póki co mam poważne wątpliwości i nie zamierzam się pakować w tak wątpliwą przyjemność. Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, Fenrir jak to Fenrir, musi mieć swoje zdanie... Ja tam jestem od niego starsza i mówię, że nie jest to książka naiwna :P Ale drugi tom już nieco słabszy, więc na Twoim miejscu poczekałabym na relacje z trzeciego :)
Usuń