czwartek, 16 lutego 2012

#62 Rezydent wieży. Księga II - recenzja

Tytuł: Rezydent wieży. Księga II
Autor: Andrzej Tuchorski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 288

Moja ocena: 7/10










II księga „Rezydenta Wieży” to bezpośrednia kontynuacja przygód maga Klavresa z poprzedniej części. Niekonwencjonalna, pełna akcji powieść spodoba się zarówno fanom gatunku jak i tym, którym przejadła się już sztampowa fantastyka.

Kłopoty same znajdują czarodzieja, choć ten broni się przed nimi jak może. Los po raz kolejny rzuca go wraz z grupką przyjaciół pomiędzy samozwańczych bohaterów i uzurpatorów władzy nad światem. Czarodziej Gorobis nie przestaje przysparzać mu problemów, kontynuując wprowadzanie w życie swojego tajemniczego planu, który najwyraźniej skończy się zagładą świata. Aby go powstrzymać Klavres będzie musiał zrobić to, czego najbardziej nie lubi – wkroczyć do akcji. W swojej misji napotka dawnych znajomych, zetknie się z niepożądaną wiedzą (co za dużo to niezdrowo), a także będzie musiał pokonać watahy potworów pochodzących prosto z chaosu.

W tej księdze wszystkie rozdziały łączy ta sama historia, której początki można było zaobserwować już w poprzednim tomie. Wtedy to mag Gorobis bezskutecznie próbował przywołać coś w jaskini, lecz, jak to złe charaktery mają w zwyczaju, nie poddał się, a wręcz wydaje się być jeszcze bardziej zdeterminowany. Także pozornie niezwiązane ze sobą bezpośrednio rozdziały poprzedniej księgi teraz nabierają sensu – każdy bohater w nich się pojawiający ma swój cel do wykonania i z pewnością spotkamy go ponownie.

Andrzej Tuchorski znów bawi się konwencją, choć tym razem jest to mniej wyraźne. Klavres wraz ze swoją drużyną idą na misję mającą uratować świat – czyż to nie banalne? Jednakże sposób w jaki to robią oraz smaczki, które autor nam serwuje sprawiają, że lektura jest całkowicie oryginalna i wciągająca. Warto wczytać się w każde zdanie książki, gdyż wyłapanie niewybrednych żartów z gatunku, bądź dzisiejszej kultury daje ogromną satysfakcję. Przykładowo, aluzja do Internetu „Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby istniało miejsce, gdzie ludzie mogliby bez przeszkód pisać, co tylko im przyjdzie do głowy”. Takich perełek jest o wiele więcej!

Styl pisania Tuchorskiego jest wyjątkowy. Czyta się go szybko i z uśmiechem na twarzy, a przygody bohaterów są opisane i skonstruowane fenomenalnie.  Pomimo małej objętości (II księga ma 285 stron) autor zdołał przedstawić nam złożony świat, z własną historią, kulturą i językami. Znajdziemy tu elementy mitologii greckiej, ale pomieszane i wzbogacone o własną inwencję pisarza. Także bohaterowie są jedyni w swoim rodzaju, zwłaszcza Klavres, który jako mag jest wyjątkowy i nietuzinkowy. Choć sam woli obserwować samozwańczych bohaterów, los ma dla niego inne zadanie – czyżby to on sam był „wybranym”?

„Rezydent wieży” jako całość to kawał dobrej fantastyki. Autor swoją zabawą z konwencją sprawia, że jest to książka zarówno dla zagorzałych fanów, jak i tych znudzonych gatunkiem „heroic fantasy”. Przygody maga Klavresa zapadają w pamięć i sprawiają, że chce się więcej i więcej. Jeśli kontynuacja kiedyś się pojawi – ja na pewno po nią sięgnę. A wam polecam nadrobić zaległości z „Rezydentem wieży”!


Książka została przekazana od serwisu kobieta20.pl za co serdecznie dziękuję. 
 Link do recenzji w serwisie: Jak dobrze jest być magiem!

10 komentarzy:

  1. Odpuszczę sobie recenzję skoro nie czytałem pierwszej książki. Ale o tej części powiem to samo co o poprzedniej, nie jestem do niej entuzjastycznie przekonany, choć zmieniłem już kij na gumową rękawiczkę więc zdecyduję się na fizyczny kontakt jeśli wpadnie mi kiedyś w ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam, oczywiscie jeśli uda mi się nabyć część pierwszą. Fantastyka to to co uwielbiam, a zapowiada się naprawdę ciekawie. Będę tu częściej bywać, a stronkę dodaje do ulubionych. Możesz też zajrzeć do mnie: http://amon-sul.blogspot.com/ Pozdrawiam serdecznie!
    Liv KS i Madeleine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uznanie :) Również pozdrawiam, wpadaj często :)

      Usuń
  3. Jednak spasuje. Na chwilę obecną mam do przeczytania 3 książki z gatunku fantasy, a to dla mnie i tak dużo zważywszy, iż rzadko sięgam po ten gatunek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni rozumiem, sama z kolei rzadko sięgam po obyczajówki, mimo że niektóre tak ciekawie brzmią :)

      Usuń
  4. Muszę w końcu przeczytać pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Szybko i z uśmiechem na twarzy" Podobne to chociaż trochę do "Ani Słowa Prawdy" Piekary? Jeśli tak, to chyba muszę się w końcu zabrać za pierwszy tom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ani słowa prawdy" nie czytałam, ale kiedyś miałam przyjemność poznać "Arivalda z wybrzeża", a sądzę, że wiele się ta postać nie zmieniła. Zatem - tak, w pewnym stopniu podobne ;)

      Usuń
    2. "Arivald z Wybrzeża" to na dobrą sprawę to samo. Tylko "Ani Słowa Prawdy" jest poszerzone o parę opowiadań.
      Skoro podobne, to teraz już oficjalnie - w chwili wolnej i gdy najdzie ochota na coś naprawdę lekkiego się pewnie wezmę. :)

      Usuń