Tytuł: Trzeci brzeg Styksu
Autor: Krzysztof Beśka
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2012
Stron: 416
Moja ocena: 8/10
1892 rok, Łódź. Tym fabrycznym miastem
wstrząsa porwanie syna jednego z bogatszych mieszkańców. Zdesperowani
rodzice wynajmują prywatnego detektywa, Riepina, któremu towarzyszy
Stanisław Raczyński. Jednak to nie koniec tajemniczych zbrodni w mieści -
wręcz przeciwnie, to dopiero początek. Niedługo potem ginie kolejny
chłopiec, znika przyjezdny robotnik, a kamienice w różnych stronach
miasta bez ostrzeżenia obracają się w gruzy. Czy te wydarzenia w ogóle
coś łączy? Wydaje się, że tylko niepokorni detektywi zdołają rozwikłać
tę zagadkę.
Polskim kryminałom wiele brakuje do tych
zagranicznych, w szczególności obecnych królów gatunku - ze
Skandynawii. Krzysztof Beśka nie wystraszył się jednak tej opinii, a
nawet podszedł do niej ambitnie, przenosząc miejsce akcji do dawnej
Łodzi. W trakcie lektury czuć, że wiele czasu spędził odkrywając to
miasto praktycznie od nowa, zapełniając je ludźmi z krwi i kości,
sprawiając, że ich problemy zainteresują nas i wywołają mnóstwo
skrajnych emocji. Każda część książki jest oddzielona stroną
przeznaczoną na wycinek dziennika z tamtych czasów, który, choć stanowi
jedynie ciekawostkę, nadaje powieści wiarygodności.
Łódź z "Trzeciego brzegu Styksu" to
miasto obdarzone duszą. Jego zatłoczone uliczki, niebezpieczne po zmroku,
tupot nóg zdążających do pracy w fabryce, wąskie kamienice, zamieszkane
przez wachlarz narodowości - bo nie tylko Polaków, ale i Rosjan, a
nawet Żydów - wszystko to zostało opisane wnikliwie, ale nie nachalnie.
Jak mówi sam autor, tutaj nie znajdziemy "opisów przyrody, jak u
Orzeszkowej". Wszystkie części fabuły zostają podane w idealnych
ilościach, a każdy, nawet najmniej, wydawałoby się, znaczący element ma
swój cel.
"To miasto, jak często o nim mawiano, powstałe z niczego, wciąż zaskakiwało i zadziwiało."
W dawnej Łodzi następuje zderzenie
różnych kultur, które pozostaje nie bez wpływu na fabułę, ani na dobór
osób na głównych bohaterów. Tak naprawdę, z każdej z wymienionych wyżej
narodowości, mamy co najmniej jedną znaczącą postać, której losy
śledzimy z zapartym tchem. Beśka bez oporów przedstawia nam akcję z co
rusz to innego punktu widzenia, dzięki czemu nabieramy perspektywy i
dane jest nam domyśleć się pewnych rzeczy jeszcze przed naszymi
detektywami. Mimo to, zakończenie zaskakuje, z jednej strony
pomysłowością, a z drugiej nagłością wydarzeń, które im bliżej końca,
tym gnają szybciej, na łeb na szyję.
Zupełnie inne realia, wspaniała intryga
oraz wielowymiarowe postacie składają się na polski kryminał idealny.
Niewiele brakuje mu do tych pisanych przez Szwedów, czy Norwegów, ale
odróżnia go specyficzny klimat i styl pisania. Powieść czyta się szybko,
a po przewróceniu ostatniej strony zostaje niedosyt. Na szczęście,
autor pracuje już nad drugą częścią serii, która będzie nosiła tytuł
"Pozdrowienia z Londynu". Poczekamy na nią co najmniej do grudnia, ale
jest to oczekiwanie pełne nadziei i ciekawości, czym tym razem zaskoczy
nas Krzysztof Beśka.
Książka została przekazana od serwisu Secretum za co serdecznie dziękuję.
Bardzo fajna recenzja:-) Książkę mam, przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być naprawdę ciekawa - co zresztą widać nie tylko po Twojej pozytywnej recenzji, ale również po dość niebywałym tytule. I przyznam, że po raz pierwszy mam ochotę na przeczytanie jakiegokolwiek kryminału. A to już coś. :)
OdpowiedzUsuńNa ,,Trzeci brzeg Styksu'' wyjątkowo się skuszę, choćby dlatego, że akcja rozgrywa się niedaleko mojego miejsca zamieszkania:-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o autorze. Ale widzę, że książka mogłaby przypaść mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog. Tutaj znajdziesz więcej informacji: http://pudelko-ksiazek.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html Zapraszam.
OdpowiedzUsuńStyks... ach, przeczytałabym, tylko gdzie ten czas potrzebny na lekturę znajdę?
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, choć recenzja kusi.
OdpowiedzUsuńBardzo byłam ciekawa tej książki z uwagi na Łódź właśnie. Cieszę się, że warto - z chęcią na nowo odkryje swoje miasto :)
OdpowiedzUsuńUzupełniająco: nieźle się wpasowałaś z terminem publikacji tej recenzji, bo chyba następnego dnia w pracy decydowaliśmy, co kupić szefowi na urodziny. Ponieważ lubi kryminały i interesuje się dawną Łodzią, padło na "Trzeci brzeg Styksu" - a gdyby nie Ty, w ogóle nie pomyślałabym o tej książce ;)
UsuńMiło mi to słyszeć ^^ Mam nadzieję, że szefowi się spodoba :)
Usuń