Tytuł: Straż
Autor: Marianne Curley
Seria: Strażnicy Veridianu (Tom 1)
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2011
Stron: 432
Moja ocena: 7/10
W zalewie marnej jakości publikacji z gatunku zwanego
„paranormal romance” każda oryginalniejsza pozycja jest na miarę złota. W
"Straży" nie znajdziemy elementów nadprzyrodzonych w postaci
wampirów, czy wilkołaków, ale czy ta pozycja się czymś wyróżnia i zasługuje na
naszą uwagę?
Straż to organizacja zajmująca się ochroną prawidłowego
przebiegu historii przed ingerencją ze strony „tych złych”, czyli Zakonu Chaosu.
Jeszcze za bycia małym chłopcem, dołączył do niej Ethan, którym wstrząsnęła
tragiczna i przedziwna śmierć siostry. Od tamtej pory co jakiś czas przenosi
się do przeszłości i próbuje powstrzymać wysłanników bogini Chaosu. Momentem
przełomowym w jego życiu jest przydzielenie mu Ucznia w postaci Isabel, siostry
jego dawnego przyjaciela. Wbrew pozorom, między tym dwojgiem nie rozkwita od
razu bezbrzeżne uczucie – ona wprawdzie od zawsze czuła przyciąganie do
najlepszego kolegi brata, lecz on nie jest zainteresowany. Wspólne szkolenie
owocuje kolejnymi wyprawami w odmęty historii, które toczą się zupełnie nie po
ich myśli…
Narracja książki biegnie dwutorowo – niemal naprzemiennie
obserwujemy akcję z punktu widzenia to Ethana, to Isabel. Nie jest to często
wykorzystywany zabieg, a w tym przypadku sprawdził się jak najbardziej, bo
nabieramy perspektywy i mamy wgląd w „głowy” naszych bohaterów. A ich
osobowości są całkiem interesujące. Chłopak czuje się całkiem osamotniony w
domu, w którym rodzice wciąż cierpią po utracie córki. Isabel natomiast musi
użerać się ze swoim nadopiekuńczym bratem, który chce zastąpić jej ojca. Ten,
choć dawniej przyjaźnił się z Ethanem, odczuwa do niego niechęć. Poróżniła ich
obecna dziewczyna Matta, Rachel, dla której również znalazło się miejsce w tej
historii. To, że bohaterowie są nastolatkami, autorka przedstawiła bardzo
wiarygodnie, nie skąpiąc im lekkomyślności, a mimo to, nie odczuwamy wrażenia,
że są niedojrzali. Inne postacie nie wyróżniają się zanadto, oprócz może
Arkariana, przełożonego naszych Strażników Czasu, o szafirowych włosach i
fiołkowych oczach…
W „Straży” Marianne Curley podjęła temat podróży w czasie,
który, choć ostatnio często wykorzystywany, wcale nie jest prosty. Łatwo tu o
paradoksy i nielogiczności, jednak na razie, dzięki niedopowiedzeniom, udało
jej się wybrnąć z zadania bezproblemowo. Pomysł darów, nadawanych strażnikom,
wydaje mi się wprost genialny, bo daje ogromne pole do popisu – w końcu autorka
może swoich bohaterów obdarzyć czym tylko chce. Oby tylko
nie zmarnowała tej szansy w kolejnych tomach. Samo powstrzymywanie historii przed
umyślną zmianą stanowi dodatkowy element edukacyjny, a pisarka umiejętnie
posługuje się piórem i potrafi zachęcić do samodzielnego poznawania
przedstawionych zalążków historycznych tematów.
W trakcie lektury nie sposób nie zauważyć wielu punktów
wspólnych z inną powieścią, której premiera była mniej więcej w tym samym
czasie. Mam tu na myśli „Czerwień rubinu” autorstwa Kerstin Gier. Podróże w
czasie? Są. Historyczna intryga, która sięga współczesności? Jest. Para
bohaterów, między którymi coś się święci? Jest. To wcale nie koniec
podobieństw, jednak „Straż” ma nad przeciwniczką jedną bardzo wyraźną przewagę
w postaci o wiele lepszego stylu pisania autorki, który nie jest infantylny do
bólu, a także dość nowatorskiego rozwiązania romansu między dwójką głównych
postaci.
Krótko mówiąc, „Straż” to książka przeznaczona dla młodzieży
płci pięknej – i ta grupa docelowa z pewnością się nie rozczaruje. Bo mamy tu
wszystko, czego młode czytelniczki mogłyby zapragnąć: akcję, romans, intrygę i
w miarę interesujących bohaterów. Do tego, podane w przystępnej formie i oblane
pysznym lukrem w postaci, może zbytnio eksploatowanych ostatnio, podróży w
czasie. Bardziej dojrzałym zabraknie tu głębi, a niektóre zagrywki autorki
wydadzą się stereotypowe i na wskroś przewidywalne. Mimo to, warto sięgnąć po
tę powieść, której wielki potencjał, miejmy nadzieję, rozwinie się w dwóch
kolejnych tomach trylogii.
Za ksiązkę dziękuję wydawnictwu Jaguar
Chociaż nie miałam jej w planach, to gdyby wpadła mi w łapki, chętnie dałabym jej szansę:)
OdpowiedzUsuńOstatni akapit nie pozostawił we mnie żadnych wątpliwości - to nie książka dla mnie. W sumie to w życiu bym jej nie kupiła ze względu na okładkę. Jak widać nie mój styl :(
OdpowiedzUsuńNiestety zupełnie nie ciągnie mnie do tej serii, a jeszcze naczytałam się opinii, że powieść ma tendencję spadkową z każdym kolejnym tomem :/
OdpowiedzUsuńO Straży słyszałam wiele dobrego, ale także wiele złego i sama już nie wiem, co o tym myśleć :)
OdpowiedzUsuńBrzmi dość ciekawie, jednak chyba wyrosłam z tego typu historii. Ale nie mówię ostatecznego "NIE" może kiedyś w przyszłości. Na pewno jednak nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPewnie, gdy wpadnie mi w ręce, to ją przeczytam, ale chyba nie do końca jest to mój klimat.
OdpowiedzUsuńSama muszę wreszcie sięgnąć po tę serię,ale to dopiero jak będę miała więcej czasu - pewnie w wakacje.
OdpowiedzUsuńChociaż do młodzieży już się nie zaliczam, to jednak zaciekawiła mnie ta książka z tego względu, że lubię połączenie akcji, romansu i zawiłej intrygi, dlatego będę miała tę serię na uwadze.
OdpowiedzUsuń