Tytuł: Kości niezgody
Autor: Charlaine Harris
Seria: Aurora Teagarden (#2)
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2013
Stron: 266
Moja ocena: 7/10
Charlaine Harris jest najbardziej znana
ze swojej wampirze serii o Sookie Stackhouse, przeniesionej na ekran za
pośrednictwem serialu „True Blood”. Niewielu jej czytelników wie, że przedtem
pisała ona powieści kryminalne, w których główną bohaterką jest bibliotekarka.
Obecnie, dzięki wydawnictwu Replika możemy zgłębić tę odnogę twórczości
pisarki. Choć po pierwszym tomie, „Prawdziwe morderstwa”, byłam nastawiona
nieco sceptycznie, zauważam tu pewną tendencję zwyżkową i kolejne książki mogą
okazać się bardzo dobrymi czytadłami, choć na jeden wieczór i skierowanymi
głównie do kobiet.
Po raz drugi spotykamy się z Aurorą
Teagarden, cichą, zamkniętą w sobie bibliotekarką, która jednak jest na tyle
ładna, żeby mieć całkiem bogate życie towarzyskie, a zarazem popularna, ze
względu na jej rolę przy morderstwach znanych z poprzedniej części. Przy
okazji, jest także bogata – po koleżance z klubu dziedziczy dom, ponad pięćset
tysięcy dolarów, kota i... czaszkę. Właśnie ta ostatnia trochę miesza naszej
bohaterce szyki i nie daje w nocy spać w spokoju. Czy to Jane, dawna lokatorka
domu, zabiła nieszczęsnego właściciela owej kości? Gdzie podziała się reszta
ciała? I co właściwie stało się z dawno zaginionym sąsiadem?
Chociaż w „Kościach niezgody” aspekt
kryminalny został pochłonięty przez elementy obyczajowe i wątki romansowe,
pozycja ta stanowi wyraźne przejście między dwoma tomami i próbę zawiązania
akcji na wyższym poziomie. Autorka zostawia nas z Aurorą, która trochę zagubiła
swoje „ja”, szczególne tylko dla niej, jako niezdarnej, niezbyt otwartej
bibliotekarki, zaczytanej w książkach o mordercach. Na nowej drodze życia
towarzyszy jej kot, mężczyzna oraz spadek, którego potencjał niewątpliwie
zostanie zaskakująco wykorzystany.
Pierwsze tomy serii zostały wydane na
początku lat dziewięćdziesiątych, co często rzuca się w oczy podczas lektury.
Bohaterka jest zmuszona do korzystania z telefonu stacjonarnego, umieszczonego
w jej własnym domu, przez co nie może natychmiastowo skontaktować się z matką,
czy chociażby policją. Wbrew pozorom jednak nie jest to problemem i poza tym,
że obecnie reakcja dziewczyny na wydarzenia byłaby zgoła odmienna, nie czujemy
tej różnicy kulturowej – problemy rodzinne, miłosne, a nawet o zabarwieniu
kryminalnym zostały przedstawione ponadczasowo i z dużą wprawą.
Charlaine Harris nie zadowoli miłośników
rodzaju kryminałów, jaki ostatnimi czasy znajdujemy na naszym rynku –
brutalnych, ze skomplikowaną intrygą i gronem postaci, najchętniej z terenów
Skandynawii. Tutaj najbardziej przyciąga oryginalna główna bohaterka, Aurora,
oraz jej niesamowicie wciągające perypetie. Zbrodnia wydaje się jej nie
opuszczać, ale jednocześnie jest tylko dodatkiem do bardziej obyczajowej fabuły
z elementami romansu. Intryga prowadzona jest na wzór Agathy Christie –
poznajemy ludzi, którzy mogliby być związani w jakiś sposób ze zbrodnią i
próbujemy odgadnąć odpowiedź na pytanie „kto zabił?”.
Książkę czyta się niesamowicie szybko ze
względu na prosty język, którym została napisana, a także wrodzony, lekki i barwny styl
autorki. Bez problemów przeplata ona momenty dramatyczne i zabawne, prezentując
nam humor sytuacyjny, jak i bardziej bezpośredni. Niecałe 300 stron stanowi
wciągającą lekturę na jeden wieczór. Największe
zastrzeżenia mam co do ceny za tę właśnie objętość – wydawnictwo Replika życzy sobie za nią prawie 30 zł, co w odniesieniu do ilości
tomów w serii stanowić będzie niemały wydatek. Dla fanów Aurory, do których
także zaczynam się uważać, nie będzie to stanowiło problemu.
Książka została przekazana od serwisu dlalejdis.pl.
Link do recenzji w serwisie: Kryminał bez zbrodni
Miałam okazję przeczytać dwie książki pani Harris, jednak żadna z nich nie przypadła mi do gustu. Daruję sobie lekturę kolejnej :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miałem ochotę na jakąś powieść tej autorki, ale zwątpiłem. I nadal nie ciągnie mnie do tej twórczości.
OdpowiedzUsuńDo przeczytania recenzji przyciągnął mnie mitologiczny tytuł książki. Na razie nie mam czasu na tę lekturę, ale jak znajdę chwilę to czemu nie spróbować?
OdpowiedzUsuń