Autor: Paolo Bacigalupi
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2013
Stron: 360
Moja ocena: 6/10
Fantastyka to nie tylko magia, smoki, czy
demony. To także niepokojące wizje świata, który mógłby w teorii stać
się naszym własnym. A amerykański autor, Paolo Bacigalupi,
specjalizuje się właśnie w kreowaniu tychże wyobrażeń Ziemi z
przyszłości, która ulega gwałtownym i przerażającym przemianom
klimatycznym, dzięki działalności człowieka. Tym razem większość lądu
znajduje się pod wodą, a ludzie zmuszeni są na ucieczkę w głąb
kontynentu, na daleką i zimną północ.
Nie wszystkich jednak stać na taką wyprawę. Ci, którzy pozostali pracują na nowe życie bogaczy, zwanych „lalusiami”, w warunkach, których nie życzylibyśmy największemu wrogowi. Nailer jest jednym ze Złomiarzy, pomieszkujących plażę nad Zatoką Meksykańską. Zbierają oni miedź z wraków statków, którą następnie skupują wielkie korporacje. Bardzo ceniona jest także ropa zalegająca jeszcze w trudno dostępnych zbiornikach. Nasz główny bohater należy do tzw. „lekkiej ekipy”, składającej się z małych, zwinnych osobników, którzy wcisną się w każdy otwór, aby wyrobić swoją dzienną normę. W takim zespole bardzo łatwo o wiernych i lojalnych przyjaciół, ale są i tacy, którzy tylko czekają, aż komuś podwinie się noga.
Życie Nailera zmienia się po bardzo gwałtownym sztormie, zwanym „niszczycielem miast”. Odkrywa on opuszczony nowoczesny jacht wraz z ledwo żywą pasażerką. Od tej pory będzie musiał podjąć wiele trudnych i potencjalnie śmiertelnych decyzji. Uciekając przed wrogami ojca odnalezionej „Szczęściary” – Nity, a jednocześnie przed swoim nieprzewidywalnym rodzicielem, trafia do Metropolii Missisipi (Orleanu III) – wersji Nowego Orleanu położonej bardziej w głąb lądu. Czy uda im się uciec przed pogonią?
Świat przedstawiony w „Złomiarzu” to wizja genialna, chociaż rozwinięta w bardzo małym stopniu. Bacigalupi zostawia czytelnika z ogromnym niedosytem informacji o zatopionych miastach, gospodarce, ekonomii, czy polityce. Nie wiemy jak wyglądają kontynenty, które kraje przetrwały problemy ekologiczne, ani z czego wynikały te ostatnie. Wszystkiego możemy się jedynie domyślać. Wraz z Nailerem obserwujemy i poznajemy jedynie mały wycinek świata, który aż prosi się o rozwinięcie na więcej niż 300 stronach.
Bohaterowie z kolei to jeden z największych atutów powieści „Złomiarz”. Każdy ma swoje motywacje, charakter, a otoczenie, w którym żyją, określa ich jednoznacznie na całe życie. Nie da się ich łatwo określić etykietką „dobry” lub „zły”. Choć wybór Nailera, czy pomóc Nicie, był oczywisty, to pociągnął za sobą wiele pytań i niepewności. Największym czarnym charakterem bez wątpienia jest ojciec chłopaka, który bez wahania zabiłby syna, gdyby miał okazję. Nieprzewidywalny, niebezpieczny, wzbudza w czytelniku prawdziwy strach. Odcieniem szarości jest Młot, reprezentujący nową rasę przyszłości – półludzi. Stanowi on genetyczną mieszankę psa, tygrysa, hieny i człowieka. W przeciwieństwie do swych pobratymców, nie służy on jednemu człowiekowi, samemu będąc panem swego losu.
Bacigalupi nie oszczędza swoich postaci, rzucając je w wir wydarzeń, w okrutne okoliczności, ale jednocześnie daruje czytelnikowi brutalnych, czy krwawych opisów. Przygody Nailera i jego kompanów czyta się bardzo szybko i emocjonująco, lecz w pewnym momencie historia staje się przewidywalna. Dostajemy happy-end, który na tle świata książki wydaje się być zupełnie nie na miejscu.
„Złomiarz” to przedstawiciel nurtu fantastyki ekologicznej. Amerykański pisarz zabrał nas na Ziemię w bliskiej przyszłości, po katastrofie klimatycznej. Przy genialnych bohaterach dostajemy tu także niezbyt porywającą fabułę, rozczarowujące zakończenie oraz bardzo intrygujący świat przedstawiony, który nie zostaje opisany tak obszernie, jakbyśmy chcieli. Książka jest skierowana głównie do młodzieży i ta grupa powinna być zadowolona. Dorośli czytelnicy, niestety, zawiodą się, a lektura zostawi w nich ogromny niedosyt.
Nie wszystkich jednak stać na taką wyprawę. Ci, którzy pozostali pracują na nowe życie bogaczy, zwanych „lalusiami”, w warunkach, których nie życzylibyśmy największemu wrogowi. Nailer jest jednym ze Złomiarzy, pomieszkujących plażę nad Zatoką Meksykańską. Zbierają oni miedź z wraków statków, którą następnie skupują wielkie korporacje. Bardzo ceniona jest także ropa zalegająca jeszcze w trudno dostępnych zbiornikach. Nasz główny bohater należy do tzw. „lekkiej ekipy”, składającej się z małych, zwinnych osobników, którzy wcisną się w każdy otwór, aby wyrobić swoją dzienną normę. W takim zespole bardzo łatwo o wiernych i lojalnych przyjaciół, ale są i tacy, którzy tylko czekają, aż komuś podwinie się noga.
Życie Nailera zmienia się po bardzo gwałtownym sztormie, zwanym „niszczycielem miast”. Odkrywa on opuszczony nowoczesny jacht wraz z ledwo żywą pasażerką. Od tej pory będzie musiał podjąć wiele trudnych i potencjalnie śmiertelnych decyzji. Uciekając przed wrogami ojca odnalezionej „Szczęściary” – Nity, a jednocześnie przed swoim nieprzewidywalnym rodzicielem, trafia do Metropolii Missisipi (Orleanu III) – wersji Nowego Orleanu położonej bardziej w głąb lądu. Czy uda im się uciec przed pogonią?
Świat przedstawiony w „Złomiarzu” to wizja genialna, chociaż rozwinięta w bardzo małym stopniu. Bacigalupi zostawia czytelnika z ogromnym niedosytem informacji o zatopionych miastach, gospodarce, ekonomii, czy polityce. Nie wiemy jak wyglądają kontynenty, które kraje przetrwały problemy ekologiczne, ani z czego wynikały te ostatnie. Wszystkiego możemy się jedynie domyślać. Wraz z Nailerem obserwujemy i poznajemy jedynie mały wycinek świata, który aż prosi się o rozwinięcie na więcej niż 300 stronach.
Bohaterowie z kolei to jeden z największych atutów powieści „Złomiarz”. Każdy ma swoje motywacje, charakter, a otoczenie, w którym żyją, określa ich jednoznacznie na całe życie. Nie da się ich łatwo określić etykietką „dobry” lub „zły”. Choć wybór Nailera, czy pomóc Nicie, był oczywisty, to pociągnął za sobą wiele pytań i niepewności. Największym czarnym charakterem bez wątpienia jest ojciec chłopaka, który bez wahania zabiłby syna, gdyby miał okazję. Nieprzewidywalny, niebezpieczny, wzbudza w czytelniku prawdziwy strach. Odcieniem szarości jest Młot, reprezentujący nową rasę przyszłości – półludzi. Stanowi on genetyczną mieszankę psa, tygrysa, hieny i człowieka. W przeciwieństwie do swych pobratymców, nie służy on jednemu człowiekowi, samemu będąc panem swego losu.
Bacigalupi nie oszczędza swoich postaci, rzucając je w wir wydarzeń, w okrutne okoliczności, ale jednocześnie daruje czytelnikowi brutalnych, czy krwawych opisów. Przygody Nailera i jego kompanów czyta się bardzo szybko i emocjonująco, lecz w pewnym momencie historia staje się przewidywalna. Dostajemy happy-end, który na tle świata książki wydaje się być zupełnie nie na miejscu.
„Złomiarz” to przedstawiciel nurtu fantastyki ekologicznej. Amerykański pisarz zabrał nas na Ziemię w bliskiej przyszłości, po katastrofie klimatycznej. Przy genialnych bohaterach dostajemy tu także niezbyt porywającą fabułę, rozczarowujące zakończenie oraz bardzo intrygujący świat przedstawiony, który nie zostaje opisany tak obszernie, jakbyśmy chcieli. Książka jest skierowana głównie do młodzieży i ta grupa powinna być zadowolona. Dorośli czytelnicy, niestety, zawiodą się, a lektura zostawi w nich ogromny niedosyt.
Książka została przekazana od serwisu dlalejdis.pl.
Link do recenzji w serwisie: Świat po katastrofie ekologicznej
Dużo w ostatnim czasie się pojawiło recenzji tej książki, aczkolwiek obawiam się, że mógłbym tak jak piszesz, zawieść się :)
OdpowiedzUsuńHmmm zastanowie się nad nią :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie odpuszczę tym razem...
OdpowiedzUsuńP.S.
Chcę pomóc koleżance. Niesamowicie utalentowana bloggerka wydała książkę, ale w naszym kraju nie wspiera się debiutantów. Książka ma same pozytywne recenzje, więc na pewno spodoba się ludziom, jeśli ją przeczytają. Może i Ty się skusisz?
Chociaż sprawdź: www.o-k.xn.pl
Złomiarza miałam kiedyś w planie, w sumie nadal mam ochotę przeczytać, ale nie będę się spieszyła :)
OdpowiedzUsuńJestem nieco rozczarowana, bo wyjątkowo miałam ochotę przeczytać ,,Złomiarza'', ponieważ zaciekawiło mnie to, że należy ona do gatunku fantastyki ekologicznej, niemniej jednak widzę, że jej fabuła cię nie porwała a szkoda, bo to duży mankament, dlatego z bólem serca jednak odpuszczę sobie tę pozycje.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję czytać oraz recenzować tę książkę. Dobra lektura, choć osobiście spodziewałam się po niej czegoś więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, która sprowokowała mnie :D do przeczytania tej książki, choć jak już podałaś, wole smoki i demony w fantasy :D
OdpowiedzUsuńmlwdragon.blogspot.com