Nowa Fantastyka
ma już swoje stałe miejsce na rynku miesięczników. Dla mnie jest to
jedyna fantastyczna gazeta, którą czytam od deski do deski, a zawartość
potrafi mnie wciągnąć i się podobać. Za 9,99 dostajemy solidną porcję
artykułów, opowiadań i recenzji, które zadowolą każdego fana fantastyki.
Na sam początek Jakub Winiarski
podejmuje temat ACTA. Chociaż emocje już wygasły, zagrożenie nadal jest
realne, a postawa rządu, który podejmuje pochopne decyzje i ukrywa
prace nad tą (i jeszcze gorszymi nawet) ustawami jest niepokojąca i
niedopuszczalna. Do tej samej kwestii odnosi się w swoim felietonie Rafał Kosik.
Autor świetnych książek science-fiction dla dorosłych oraz serii dla
młodzieży "Felix, Net i Nika" rozważa, czym jest "ściąganie" z Internetu
oraz apeluje o zmianę poziomu dyskusji nad prawami autorskimi. Chociaż
jako do autora mam do niego spory szacunek, nie do końca zgadzam się z
jego poglądami przedstawionymi w artykule. Nowa Fantastyka
jednakże nie mogła przejść obok ACTA obojętnie, ale dwa głosy w
miesięczniku (chociaż ambiwalentne) to trochę za mało. Widać wyraźnie,
no i chyba każdy o tym wie, że Polacy uwielbiają debatować, ale robić
nie ma komu. Na razie widmo wprowadzenie restrykcyjnych ustaw się
oddaliło, ale kto wie, cóż gorszego czeka za rogiem?
Do ACTA nawiązuje też (chociaż nie bezpośrednio) Jakub Ćwiek. W tekście "Gra w krzesełka"
rozważa proces powstawania kultowych bohaterów i fakt, że wszyscy oni
są tak naprawdę chociaż w maleńkiej części "ściągnięci" z innych
postaci. Co by było w takim razie, gdyby wytwórnie/twórcy zastrzegali
sobie archetypy swoich bohaterów? Wizja niezbyt optymistyczna, dlatego
warto uświadomić ludzi, że nawet "piractwo" ma swoje jasne strony i bez
niego nie poznalibyśmy ogromnej części popkultury. Od tych przykrych
tematów odchodzi zupełnie Peter Watts w swoim tekście "Urodzeni by być złymi",
w którym krytykuje naukowców piszących science fiction za zbyt naukowy
język. Ta krytyka należy się również jemu, o czym sam dobrze wie.
Niezaprzeczalnie jednak, żeby pisać SF trzeba mieć ogromną wiedzę.
Wraz z Joanną Kułakowską wchodzimy na ściślej związane z fantastyką tory. Artykuł "Fantastyka, kobieca przygoda"
to podsumowanie stereotypów kobiet-pisarek z naszymi polskimi
prawdziwymi fantastkami. Ciekawie napisane i wyróżnione wiele książek,
na które warto zwrócić uwagę. Zostając przy literaturze, mamy tu jeszcze
dwa teksty, które się z nią wiążą. Jeden to sylwetka Aleksandra Junoszy-Olszakowskiego, zaś w drugim mowa o twórcach i ich książkach z nurtu historii alternatywnej.
Przejdźmy
teraz do sedna każdego numeru, czyli opowiadań. Niektórzy sięgając po
Nową Fantastykę wolą czytać jedynie artykuły, ale w tym numerze warto
zajrzeć do środka, gdyż teksty tam zaprezentowane reprezentują naprawdę
wysoki poziom. Chociaż nazwiska autorów były dla mnie zupełnie do tej
pory nieznane, chętnie sięgnę po inne ich teksty.
Pierwsze opowiadanie, chociaż nie zachwyca, ciekawi. Tomasz Przewoźnik w tekście "Najlepszy hycel w mieście"
przedstawia historię człowieka, dla którego łapanie dzikich,
genetycznie modyfikowanych psów to sposób na życie. Napisane z ciekawym
pomysłem i dobrze się czyta. Kolejny tekst to "Lilka" Radosława Raka.
Jest to dziwna historia opowiadająca o dziewczynie, która nie może
spłodzić mężowi syna, przez co ten ją zostawia samą w odosobnionym
leśnym domku na długie godziny. Autor nietypowo powiązał fantastykę z
folklorem, dobitnie i brutalnie opowiadając smutną historię samotnej
kobiety. Jeden z dwóch według mnie najlepszych tekstów to "Legenda" Tomasza Kaczmarka.
Przedstawia on niepokojącą wizję podziemnego miasta, które zależne jest
od jednego człowieka. Postapokaliptyczny świat, w którym powierzchnia
stanowi wielką niewiadomą według mnie jak najbardziej wart jest
rozwinięcia. Kolejne opowiadanie "Cała prawda o Angleterre" Jakuba Wojnarowskiego jest zupełnie nie w moim stylu - Rosja, towarzysze, obywatele i dziwne, niewyjaśnione paradoksy.
Zagraniczni autorzy prezentują jeszcze wyższy poziom niż Polacy. "Księga feniksa" Nnedi Okorafor to niesamowity tekst, który jest połączeniem X-menów i nastroju Igrzysk Śmierci. Świetne opisy, szybka akcja, a do tego intrygująca fabuła składają się na tekst, którego ciąg dalszy trzeba poznać. Leonid Kaganow i jego "Magia"
z kolei to porządny tekst, w którym przedstawia on postapokalipsę
bez... apokalipsy. Co by było, gdyby ktoś wynalazł sposób na zabijanie
ludzi znając tylko ich imię, nazwisko i twarz? Zaintrygowani? Odpowiedź
znajdziecie w treści opowiadania.
Marcowa Nowa Fantastyka
to świetny numer. Zarówno opowiadania jak i felietony przypadną Wam do
gustu, a poza nimi możecie także poczytać recenzje, bądź wziąć udział w
konkursach. Polecam, bo się opłaca :)
Ciekawa jestem "Księgi feniksa", chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńA na okładce John Carter, mam wielka ochotę wybrać się do kina na ten film.
Ja dziś byłam i mogę polecić - przefajna baja, chociaż paru rzeczy mi zabrakło.^^
UsuńO, to super, że warto, też mam zamiar się wybrać :)
UsuńBardzo bym chciała żeby na dobre wycofali ACTĘ, ale próżne nadzieję. Chętnie poczytam ,,Nową fantastykę'' i zobaczę, co kolejny numer ciekawego zawiera.
OdpowiedzUsuńZobaczymy co z tego ACTA wyjdzie, bo na razie wszystko ucichło i oby to nie była cisza przed burzą...
UsuńZacięłam się na opowiadaniach, ale biorę się w garść i zaraz siądę (jak tylko jakaś siła wyższa przejmie mój umysł bym wyłączyła komputer ^^). A tak numer jest skrojony dla mnie - Tarsem, kobieca fantastyka, John Carter, że nie wspomnę o felietonach.
OdpowiedzUsuńJa też musiałam się przemóc, żeby zacząć je czytać, bo zazwyczaj opowiadania omijam szerokim łukiem. Tutaj na pewno warto, chociaż to takie bardziej klimaty postapokaliptyczne i sci-fi, zamiast stricte fantastycznych. Ale warto :)
UsuńTO widzę, że co do "Legendy" mamy kompletnie odmienne zdanie. Dla mnie tekst ma tyle dziur i nielogiczności, że zawieszenie niewiary z hukiem spada z kołka, rozbijając przy tym sens na drobne kawałeczki...
OdpowiedzUsuńNie zastanawiałam się w sumie nad dziurami, bardziej skupiłam się na tym klimacie i ogólnej dziwności sytuacji :) A kontynuacja mogłaby coś tam wyjaśnić, o ile by powstała.
UsuńWiesz, ja po prostu nie mogę pojąć, jak doszło do tego, że do tak odpowiedzialnego zadania powoływano tylko jednego człowieka, chyba losowo wybranego (żadnych testów psychologicznych, w ogóle, jak się wydaje, żadnej selekcji), nad którym absolutnie nikt nie sprawował kontroli ani opieki psychologicznej, niezbędnej dla osób pracujących w odosobnieniu. Przecież to recepta na katastrofę... Moim zdaniem taki system mógł powstać tylko w wyniku długotrwałego, zbiorowego zaćmienia mózgu u wszystkich mieszkańców. Zwłaszcza, że kiedyś podobno było inaczej...
UsuńCałkiem niezły numer :)
OdpowiedzUsuńJa już mam, ale nie mogę zabrac się do przeczytania. Jakoś cały czas to odkładam. Muszę koniecznie zajrzec wreszcie.
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem ciekawie. Szczerze mówiąc nie interesuje się fantastyką, ale kto wie - może się do tego przekonam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Joanna
PS. Zapraszam Cię do udziału w konkursie na moim blogu - 100zł do wygrania ;)
byłam kiedyś posiadaczką kilku numerów fantastyki, ale z czasem nasze drogi się rozeszły. jest szansa, że nowa jej odsłona znowu przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZawsze jak jestem w sklepie to akurat "Nowej Fantastyki" już nie ma! ;)
OdpowiedzUsuń