czwartek, 15 listopada 2012

#132 Twój cień - recenzja

Tytuł: Twój cień
Autor: Jeffery Deaver
Seria: Kathryn Dance (#3)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 456

Moja ocena: 7/10









Kayleigh Towne to młoda, ale odnosząca niesamowite sukcesy, piosenkarka country. Jej słowa płyną prosto z serca i swoim przesłaniem docierają do wielu ludzi. Wśród nich znajduje się Edwin Sharp, dla którego każda piosenka ma drugie znaczenie, a automatyczny podpis „XO, Kayleigh” w odpowiedzi na jego maile zdaje się mu być wyznaniem miłości. Opętany myślą, że dziewczyna skrycie go kocha, lecz to jej najbliżsi nie pozwalają im na związek, przybywa do Fresna i staje się pełnoprawnym stalkerem. Wraz z jego obecnością w rodzinnym miasteczku piosenkarki zaczynają ginąć w makabrycznych okolicznościach jej rodzina i przyjaciele, a będąca przypadkiem w okolicy, dobra znajoma Kayleigh, Kathryn Dance, podejmuje niebezpieczną grę z zabójcą.

Tytułowy „Twój cień” to jedna z piosenek wymyślonych na potrzeby książki przez autora, a zarazem ulubiony utwór Edwina Sharpa. W jego rytmie popełniane są wymyślne morderstwa, opierające się kolejno na poszczególnych zwrotkach. Teksty wszystkich nagrań zostały zamieszczone z tyłu książki, a ich fragmenty przewijają się często w trakcie fabuły. Deaver naprawdę się postarał, wymyślając treści piosenek, a co więcej – na jego stronie udostępnione zostały… ich fragmenty. Może nie są do końca zgodne z tym, co miałam w głowie podczas lektury, ale inicjatywa godna pochwały. Trzeba w tym miejscu docenić także ogromny wysiłek tłumaczki, Maciejki Mazan, która postarała się o jak najwierniejsze odwzorowanie wszystkich rymów, zachowując przy tym sens przesłania.

To właśnie wokół piosenek kręci się fabuła, gdyż zawierają one wskazówki dotyczące przyszłych zbrodni. Uważny czytelnik może pokusić się o obstawianie potencjalnych miejsc zabójstw, ofiar oraz tożsamości mordercy, która do końca nie jest jasna. Amerykański pisarz jak zawsze mami, czaruje opisami, podsuwa fałszywe tropy, a na końcu i tak nas zaskoczy. Jednocześnie historia nie wydaje się być oderwana od rzeczywistości – to wszystko mogło się wydarzyć naprawdę. Świat wykreowany jest prawdziwie, przeplatane są wątki polityczne, anegdoty o popkulturze, czy muzyce – jej historii, ewolucji nośników, a także ciężkich czasach, jakie nastały dla branży.

Nie zabraknie tu również historii osobistych głównej bohaterki, Kathryn Dance. Postać ta pojawiła się pierwszy raz w fenomenalnej „Śpiącej laleczce” , a „Twój cień” to trzeci tom serii ze specjalistką od kinezyki, czyli nauki o mowie ciała. Chociaż tym razem jej umiejętności trudno było w pełni wykorzystać, wszak stalkerzy, a w szczególności nasz Edwin Sharpe, to bardzo opanowani ludzie, których urojenia wydają się im być prawdą. Jeśli jednak macie nadzieję na kryminologię znaną bardziej z CSI, nie rozczarujecie się. Miłym akcentem dla wiernych czytelników autora jest gościnny udział w śledztwie jego słynnej pary bohaterów: Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs.

„Twój cień” to sztampowy thriller spod pióra Jeffery’ego Deavera, co jednak nie znaczy, że jest źle – wręcz przeciwnie! Książkę czyta się niesamowicie szybko, 400 stron mija w mgnieniu oka. Do końca nie jesteśmy pewni, kto zabił, autor wodzi nas za nos, jak tylko mu się podoba. Jedynym mankamentem jest, niestety, redakcja. Naprawdę często brakowało mi przecinków, a niekiedy zdarzały się i literówki. Mimo wszystko, warto sięgnąć po tę powieść, którą wyróżniają stworzone specjalnie na tę okazję piosenki, pogmatwana intryga oraz wyraziści bohaterowie, o których trudno zapomnieć.

Książka została przekazana od serwisu kobieta20.pl za co serdecznie dziękuję. 
 Link do recenzji w serwisie: Zabójstwa w rytmie country

16 komentarzy:

  1. ,,Twój cień'' już za mną i nawet całkiem pozytywnie go wspominam, choć były czasami nużące jak dla mnie momenty.

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Książka w rytm piosenki'- to coś dla mnie nowego, a ponieważ autora znam i lubię, bardzo chciałabym przeczytać tę książkę :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam ten thriller, ponieważ, dużo dobrego słyszałam o "Twoim cieniu" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tego autora, a nawet bardzo lubię jego styl, chociaż przeczytałam tylko jedną książkę: "Mag". Możliwe, że niebawem zabiorę się za jego inne dzieła, tym bardziej że ostatnio jakoś naszło mnie na czytanie thrillerów i tym podobnych. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie do końca moje klimaty, ale kto wie, kto wie... Jak wpadnie w ręce przypadkiem...? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Deavera w sumie lubię, ale nie wszystkie jego książki trzymają wysoki poziom, siłą rzeczy, bo facet przecież pisze dużo i trudno produkować taśmowo arcydzieła. Osobiście preferuję jednak serię z Rhymem i Sachs, Kathryn Dance jakoś mi nie przypadła do gustu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie thrillery, które trzymają w napięciu i zmuszają czytelnika do analizy wydarzeń, interesująca brzmi też postać stalkera, chciał czy nie, będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo kiedyś chętnie przeczytam, wydała mi się ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki co nie mam jej w planach;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powieść nie dla mnie, ale doskonale wiem komu mogę ją polecić :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Fabuła brzmi niezwykle interesująco, podoba mi się motyw piosenek, które nawiązują do zbrodni. Koniecznie muszę rozejrzeć się za tą powieścią!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio zaczęłam lubić thrillery i muszę przyznać, że morderstwa w rytmie muzyki... cóż, dość specyficzne. Pewnie jak na nią natrafię w księgarni to ją kupię, ale nie będę się za nią jakoś bardzo rozglądać.:D

    OdpowiedzUsuń
  13. najbardziej przypadł i do gustu pierwszy tom przygód Kathryn, ale Cień też nie jest zły.

    OdpowiedzUsuń
  14. Co prawda nie należę do miłośników country, ale bardzo podoba mi się pomysł na fabułę - zawsze w takich przypadkach obstawiam, kto jest mordercą, a potem i tak (najczęściej) okazuje się, że nie miałam racji, hah ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszy mnie, że Ci się podobała :)
    O redakcji i samym tłumaczeniu również pisałam w mojej recenzji, więc widzę, że obie to zauważyłyśmy.

    OdpowiedzUsuń